sobota, 11 kwietnia 2015

Chłopiec, który pokochał nie tego co trzeba... rozdział 2

2.

  Syn boga mórz nie mógł wierzyć co się właśnie stało. „Nico jest gejem? Dlaczego mi nie powiedział… i dlaczego to zrobił?” zadawał sobie pytania. Przez chwilę współczuł przyjacielowi. Zastanawiał się jak długo to ukrywał. Później przyszły inne emocje, gniew i rozwścieczenie. Przecież Nico wiedział, że on ma dziewczynę. I co on sobie wyobrażał. Zaciągnie go do łóżka i co? Będą się kochać do końca życia?
  Uznał, że już nigdy się do niego nie odezwie, nawet na niego nie spojrzy. Zapiął koszulę i poszedł do swojego domku. Nie spodziewanie zobaczył w nim Annabeth.
  Leżała w jego łóżku… Najwyraźniej nie trafiła do domku… Gdy Percy ją zobaczył, uśmiechnął się. Nie wyobrażał sobie bez niej życia. Nagle obudziła się i spojrzała szarymi oczami na ukochanego.
-Cześć Glonomóżdżku- powiedziała.
Percy nie przebierając się położył się koło niej i ją przytulił. Nic nie mówił, a to zaniepokoiło Annabeth.
-Coś się stało? –zapytała zatroskanym głosem.
-Nic-szepnął jej do ucha-Śpij, będziesz miała rano mniejszego kaca.


  Nico biegł przed siebie, nie patrzył na drogę… Właściwie na nic nie patrzył. Chciał tylko uciec daleko od wszystkich. Powoli docierało do niego co zrobił. „Boże- pomyślał.-Chciałem zgwałcić Percy’ ego.” Po policzkach cały czas spływały mu łzy. Nie mógł sobie tego wybaczyć. W pewnym momencie zatrzymał się i padł na kolana, zaczął szlochać. Płakał jak dziecko. Trwało to dziesięć, dwadzieścia minut, po czym myślał co ma zrobić. Zostać tutaj, w lesie, niezbyt dobry pomysł. Iść do domku w obozie, też nie najlepszy. Może Percy nadal siedział w jego domku, a nawet jeśli nie, będzie musiał prędzej czy później, się z nim spotkać. Nico przygryzł wargę i udał się do domku. Namieszał to teraz będzie musiał to odplątać.


  Po długiej i całonocnej zabawie śniadanie odbyło się dosyć późno, tak koło dwunastej. Nie wszyscy się na nim zjawili Hazel przyszła bez Franka. Wzięła dla niego i dla siebie śniadanie po czym udała się do swojego chłopaka. Biedny Frank, niezbyt dobrze zniósł alkohol. Trzy czwarte obozu miała potwornego kaca. Reszta nie była zaproszona na imprezę.
  Percy, Annabeth, Jason i Leo siedzieli przy jednym stole. Wszystkich potwornie bolała głowa. Jason prawie wpadł w talerz z jajecznicą.
  Po pewnym czasie do jadalni wszedł Nico. Oczy miał podkrążone, a włosy jeszcze bardziej potargane niż za zwyczaj. Jason chciał wstać i zawołać go by się do nich przysiadł, ale Percy załapał go za obozową koszulkę by mu to uniemożliwić.
-Eeeeeeee… Percy, o co ci chodzi?-zapytał syn Jupitera.
  Percy patrzył na swoje niebieskie naleśniki z obojętnym wyrazem twarzy. Wziął głęboki oddech po czym powiedział:
-Mieliśmy małą sprzeczkę
Nico szybko odwrócił wzrok od przyjaciół i usiadł w przy innym stoliku.
  Nikt nie drążył tematu. Wszyscy wiedzieli, że ich przyjaciel nie ma ochoty na tą rozmowę. Reszta śniadania minęła w ciszy. Najpierw odszedł Jason, potem Leo i w końcu Annabeth i Percy zostali sami.
-Percy-powiedziała Ann- Chcesz z nim pogadać? Mam się ewakuować?
Glonomóżdżek pokiwał potakująco głową.
  Annabeth udała, że wychodzi ale w istocie ukryła się i obserwowała ukochanego z ukrycia. Jako dziecko Ateny była bardzo ciekawska i intrygowało ją to co działo się przez ostatnie parę godzin z jej chłopakiem.
  Ku jej zdziwieniu Percy wstał i opatrzył na Nica tak jakby chciał powiedzieć, że ma iść za nim. Tak też syn Hadesa uczynił. Udali się w zaciszne miejsce. „Sprawa musi być delikatna”- pomyślała Annabeth, po czym udała się w ich stronę i usiadła za krzakami, by jej nie zobaczyli.
-Percy-powiedział Nico- Ja cię strasznie przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie chciałem tego zrobić. Proszę Percy, wybacz mi.
-Ty słyszysz co ty mówisz? -warknął syn Posejdona- Może mi jeszcze powiesz, że ręce mi też związałeś przez przypadek. NA BOGÓW Nico, ja myślę, że dobrze wiedziałeś co robisz!!!
Nico’ wi spłynęły łzy po policzkach.
-Percy ja cię nie chciałem skrzywdzić… Ja- ja cię kocham. Kocham cię od paru lat. Już nie mogłem wytrzymać, Percy błagam wybacz mi -zaszlochał.
Syn boga mórz spojrzał na swojego przyjaciela z obrzydzeniem, po czym odwrócił się i zaczął iść, ale Nico biegł za nim.
-Percy proszę-złapał go za rękę ale Percy ją szarpnął.
-Wiesz co… -powiedział spokojnie Percy- Chyba cię nienawidzę.
  Po tych słowach syn Hadesa uciekł zostawiając Pery’ ego samego.
  Annabeth nie mogła uwierzyć własnym uszom i oczom co właśnie zobaczyła i usłyszała. Powoli wstała i spojrzała gniewnie na Percy’ ego.
-Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć?!-krzyknęła.-I jak mogłeś tak potraktować Nica?!
-Kochanie…
-Żadne kochanie-warknęła Annabeth- Koniec. Nie chcę cię już znać po tym co zrobiłeś mi i jemu!!! Nigdy nie działałeś pod wpływem emocji i pożądania? Powinieneś go zrozumieć albo Ochłonąć i pogadać z nim na spokojnie! Wiesz jaką krzywdę mu wyrządziłeś? Konie z nami.

  Po czym odeszła pewnym krokiem.


W następnym rozdziale zacznie się dziać. Nie martwcie się, nie długo będzie już wątek miłosny.
:) Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania. Z góry przepraszam za błędy ale ortografia i interpunkcja, nie są moimi dobrymi przyjaciółkami. 

3 komentarze:

  1. Uhuhuhuuhuhh, świetne XD

    Jeju nie wiem czemu, ale dostałam głupawki przez te sznurówki >~< Nie wiem, czy jestem idiotą czy to normalne XDDDDD

    Tak czy siak rozdział świetny no i rozstali się w końcu ^^ Dziękuję, że nie zrobiłaś takiego "NICO JA TEŻ CIĘ KOCHAM! NO CHODŹMY SIĘ PIEPRZYĆ POD TĘCZĄ I MASĄ WATY CUKROWEJ!" bo to cholernie mocno irytuje xD

    "Konie z nami." <- "c" Ci zjadło XD W takim niesamowitym momencie XDDD

    Czekam na next i zapraszam do siebie ^^

    // meysh-opowiadan-ksiega.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Na pewno zobaczę:) Mnie też znudziły się wszystkie Precico gdzie już na początku jest tak szczęśliwie, że tęczą rzygam... Oczywiście nie mówię, że nie będą razem xD

      Usuń
    2. No, ja niestety tracę zapał do Percico przez to wszystko ;;

      Usuń