piątek, 17 kwietnia 2015

Chłopiec, który pokochał nie tego co trzeba... Rozdział 4

Bardzo wszystkich przepraszam, ale uszkodzenie mojego komputera znikło dzięki informatykowi  zza płotu. 



  Dobrze proszę państwa- powiedział do tłumu Leo- Dziękujemy za tą troskę ale Percy nic nie pamięta, więc dziewczyny wychodzimy, bo raczej go w tym stanie nie poderwiecie, a panowie raczej nie zyskacie kumpla i nie staniecie się popularni w obozie. Tak więc dziękujemy, wychodzimy.
Wszyscy obozowicze wyszli, pozostawiając przyjaciół i Percy’ ego samych. Nikt nie wierzył w to co właśnie się stało. Jedynie Annabeth i Nico nie czuli jedynie smutku, rozgoryczenia, żalu…
   Annabeth się wręcz cieszyła, będzie mogła znów odzyskać Percy’ ego. „Przecież on się nie dowie”- pomyślała Annabeth.
  Nico był smutny. Czuł jednak ulgę wiedząc, że Percy nie pamięta tego co się stało.
  Głuchą ciszę przerwało wejście Will’ a z domku Apolla.
-Co się dokładnie stało?- zapytał wpatrując się w syna Posejdona.
-Nico przy tym był-powiedziała Piper.
  Syn Hadesa czuł się lekko zmieszany. Niektórzy mogli pomyśleć, że to on walnął go konarem w głowę… Jednak odrzucił tą myśl, ponieważ był zbyt chudy, by tak ktoś pomyślał.
-Percy wysłał do mnie Iryfon’ a…- zatrzymał się i popatrzył na Annabeth wzrokiem, dzięki któremu od razu zrozumiała, że Nico wie o wszystkim.- Nagle runęła na niego gałąź, a ja przeniosłem się na miejsce cieniem…
  Will pokiwał głową, po czym zbadał Percy’ ego.
-Mmm… Jest gorzej niż się spodziewałem. Percy ma uszkodzony pewien płat mózgu, który steruję pamięcią. Pamięć odzyska… lub nie… Ale to nie wszystko, może zajść w śpiączkę… Musi leżeć… Przede wszystkim LEŻEĆ i się nie ruszać. Jeśli wykona zbyt gwałtowne ruchy, krwiak w jego mózgu może pęknąć powodując wylew.-wziął głęboki oddech po czym mówił dalej.- Musicie go karmić… Właściwie to pomagać mu we wszystkim.
  Wszyscy stali nieruchomo. Frank a miał szeroko otwarte usta, a Rachel pociągnęła nosem. Nico’ wi napłynęły łzy do oczu… Szybko jednak zamrugał by uciekły.
-Ja już was pożegnam-powiedział Will.- Życzę zdrowia Percy.
  Po jego wyjściu Jason wstał i zaczął mówić:
-Musimy ustalić dyżury przy Percy’ m. Jest nas… Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem… Ośmioro. Wychodzi na to, że każdy będzie musiał, tu siedzieć tutaj przez trzy godziny każdego dnia. Kto idzie na pierwszą wartę?
-Ja-powiedzieli jednocześnie Annabeth i Nico.
  Po chwili w pokoju zapadła cisza. Nico zarumienił się. Jednak krępującą ciszę przerwał Percy.
-Eeeee dobra, STOP. Wy mi sikać też będziecie pomagać? –zapytał zdenerwowany.
-Na to wygląda-odpowiedziała Hazel.- Annabeth, Nico… Nie obrazicie się jeśli to jednak ja przejmę wartę?
  Oboje pokiwali przecząco głową.
-Dobra za trzy godziny ja przychodzę-powiedziała do Nica Annabeth z odrobiną gniewu.
  Gdy wszyscy wyszli, Hazel opowiedziała dosłownie wszystko Percy’ emu(prócz incydentu z Nico i Annabeth).
-Czyli ta blondynka to moja dziewczyna?- zapytał.
-Tak… to znaczy nie… Zerwałeś z nią wczoraj tuż przed wypadkiem, dlatego bo … Myślę, że jednak sami to ustalicie.


  -Nico zaczekaj- Annabeth krzyknęła do niego po wyjściu od Percy’ego.
Syn Hadesa nie miał pojęcia o co jej chodzi.
-Słuchaj… ja wiem co zdarzyło się po imprezie… Ty też wiesz dlaczego Percy mnie zostawił. Zawrzemy układ? Nikt z nas nie powie tajemnicy drugiej strony. W ten sposób mamy równe… -przerwała by wziąć głębszy oddech-szanse.
Nica zamurowało. Nie wiedział czy mówi ona na serio czy nie. Ale najbardziej dziwiło go to, że Annabeth zgadza się na „walkę” o syna Posejdona. Mimo wszystko postanowił zgodzić się na taki układ.
  Nagle ktoś krzyknął:
-Jakaś nowa przyjechała!
Nico czym prędzej pobiegł w stronę, z której dobiegał głos. Aż dziwne ale za, każdym razem gdy przyjeżdżał nowy obozowicz, miał nadzieję, że to jego rodzeństwo… Kochał Hazel ale wiedział, że nie jest do końca jego przyrodnią siostrą. Niby rzymska, a grecka forma ale Nico czuł tą różnicę.
  Syn Hadesa bardzo zdziwił się gdy zobaczył nowego przybysza. Była to dziewczyna, która miała mniej-więcej czternaście lat. Była całkiem wysoka i odrobinkę pękata, ale bardzo ładna. Pod ramię trzymała satyra, który nie miał jednej ręki.
   Ubrana była w obszarpane ubrania, a cała umorusana była ziemią. Jej włosy przypominały w barwie mleczną czekoladę. Jednak oczy dziewczyny go przeraziły… Były prawie takie same, jak u Percy’ ego. Może bardziej niebieskie. Po policzkach spływały jej łzy…
  -Will! -krzyknął ktoś z doku Nemezis- Zajmij się Alex’ Em!!!
Nico zaś popędził do dziewczyny. Wydawała się taka bezbronna.
  Kiedy zdjęli jej z barków satyra. Upadła za ziemię, ale Nico ją w porę złapał. Gdy spojrzał w jej oczy… ujrzał strach… Sam tak się czuł gdy był mały… Właściwie to w tej dziewczynie widział siebie.
-Jak się nazywasz?- zapytał najłagodniejszym głosem jak potrafił.
-Nancy-powiedziała słodkim głosem.
-Dobra Nancy. Ja jestem Nico. Jesteś bezpieczna, nikt cię nie skrzywdzi.
  -Myślę, że nikt nie dał rady by jej skrzywdzić-odezwał się w końcu satyr Alex.
Wszyscy popatrzyli na niego pytająco.
-Co masz na myśli? -zapytał Jason.
-Zaatakowały nas trzy Empuzy. Odcięły mi rękę i próbowały ją zabić ale… Ale ona zaczęła mówić i  nagle wszystkich w około nawiedził strach… Następnie starała się by poczuły gorycz… Załatwiła je psychicznie.
  Wszyscy oniemieli.


  Nikt od parunastu dni nie wiedział, kim właściwie jest boski rodzic Nancy. Powstawały różne teorie na temat jej pochodzenia.
  Większość myślała, że jest od Afrodyty, bo była po prostu piękna. Ale bycie urodziwym wcale nie oznaczało, że większość obozowiczów jest za boginią miłości. Ona… umiała sterować mową emocjami… Nie było to podobne do czaromowy Piper. Nie zmuszała nikogo, by ktoś zrobił coś co chciała. Mówiła i jeśli chciała, nagle czuł emocje, których by się nie spodziewał w danej chwili.
  Duża część uważała, że jest córką Apolla. Wszystko robiła perfekcyjnie-strzelanie z łuku, rysowanie, malowanie, śpiewanie… „Jezu jak ona pięknie śpiewa” -pomyślał Nico. Oprócz tych wszystkich talentów opowiadała piękne historię… Wszyscy przed ciszą nocną zbierali się w domku Percy’ ego, by on też mógł wysłuchać opowiadań Nancy.
  Cała resztą była za Hermesem, Ateną(była równie inteligentna jak Annabeth) lub Morfeuszem. Ale Nico podejrzewał że może ona być siostrą Percy’ ego. Te oczy… i poczucie humoru. Uśmiech… identyczny.
  Bardzo zaprzyjaźnił się z Nancy. Niektórzy nawet myśleli, że z nią chodzi (co przyprawiało go o dreszcze). Bardzo jej współczuł, że jest jeszcze nieokreślona.
  -Nie jesteś smutna z tego powodu? -zapytał Nico.
-O nie-zaśmiała się Nancy-Miło mi, że mam tyle dobrych stron, że nie możecie mnie rozpoznać. A ten kto jest moim rodzicem najwyraźniej czeka na dobry moment. Teraz ja mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
-Słucham cię badawczo-zaśmiał się Nico. Zadziwiało go jak często używała tego sformułowania.
-Kochasz Percy ’ego?- zapytała delikatnie.
  Nica zamurowało. To było aż tak widać? Poczuł, że robi się czerwony jak burak. Nancy byłą bardzo bystra, mogła to już wiedzieć od początku.
-Mi możesz powiedzieć- zawahała się.-Ale jak nie chcesz to nie naciskam.
-Wiesz, właściwie dobrze i to zrobi, jeśli komuś powiem- westchnął-Tak, tak właśnie jest.
  I wtedy Nancy go przytuliła.
-Nie martw się.
Nico się uśmiechnął. Nareszcie znalazł kogoś kto go rozumiał.
-A jak się domyśliłaś?
-Wiesz… Codziennie zrywasz nowe kwiaty i wkładasz mu do wazonu. Robisz to tylko gdy śpi. Specjalnie wziąłeś nocną wartę, by móc na niego patrzeć. Wycierasz mu ślinę z brody, gdy śpi… i rumienisz się gdy o tym rozmawiamy.
-Kurde, ale ty mądra jesteś- zaniemówił.



  Percy gubił się we wszystkim. Z jednej strony dziewczyna, z którą zerwał nie chce mu powiedzieć dlaczego to zrobił, na dodatek jeszcze próbuje z nim flirtować. Z kolejnej perspektywy porypanego zdarzenia odwiedzała go matka. Kolejną niesamowitą (ale też zajebistą) rzeczą było to, że… Jego ojcem był Posejdon!!!
  Dziś w nocy nie mógł spać. Nico zmieniał wartę za Annabeth. Ten chłopak go przerażał, mimo, że był niski i chudy. Jego czarne włosy kontrastowały z bladą cerą. Do tego wszystkiego zakładał same czarne ciuchy. Ale mimo to uważał, że jest… słodki.
  Zdziwiło go jego zachowanie. Pierwszy raz nie spał na jego warcie. Gdy syn Hadesa zobaczył Percy’ ego zarumienił się. Trzymał w ręku bukiet kwiatów. „To on mi wymienia kwiaty? Zawsze myślałem, że Annabeth to robi”- pomyślał.
  -Cześć-powiedział Percy.
-Cze-cześć- wydukał, po czym usiadł na fotelu obok jego łóżka.-Chcesz coś zjeść?
-Nie dziękuję- uśmiechnął się syn Posejdona.
-Słuchaj uważam że powinieneś coś wiedzieć… To, że straciłeś pamięć nie oznacza, że mogę cię pozbawiać tak ważnych wspomnień.
  I opowiedział mu całą krępującą opowieść. Przyniósł list w którym Percy pisze, że mu wybacza.

-O kurwa-powiedział syn boga mórz. 

3 komentarze:

  1. Ojeju jakie to cudowne <3 Ta końcówka ^^ Co prawda walka Annabeth i Nico na początku mnie zniesmaczyła, ale przeczytałam do końca i nie żałuję ^^

    Cudnie! <3

    // meysh-opowiadan-ksiega.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ktokolwiek mówi, że mu się podoba ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozsyłam do znajomych link do Twojego bloga, bo cholernie mi się podoba XD

      Usuń