Dobrze proszę
państwa- powiedział do tłumu Leo- Dziękujemy za tą troskę ale Percy nic nie
pamięta, więc dziewczyny wychodzimy, bo raczej go w tym stanie nie poderwiecie,
a panowie raczej nie zyskacie kumpla i nie staniecie się popularni w obozie.
Tak więc dziękujemy, wychodzimy.
Wszyscy obozowicze wyszli, pozostawiając przyjaciół i
Percy’ ego samych. Nikt nie wierzył w to co właśnie się stało. Jedynie Annabeth
i Nico nie czuli jedynie smutku, rozgoryczenia, żalu…
Annabeth się wręcz cieszyła, będzie mogła znów
odzyskać Percy’ ego. „Przecież on się nie dowie”- pomyślała Annabeth.
Nico był smutny.
Czuł jednak ulgę wiedząc, że Percy nie pamięta tego co się stało.
Głuchą ciszę
przerwało wejście Will’ a z domku Apolla.
-Co się dokładnie stało?- zapytał wpatrując się w syna
Posejdona.
-Nico przy tym był-powiedziała Piper.
Syn Hadesa czuł
się lekko zmieszany. Niektórzy mogli pomyśleć, że to on walnął go konarem w
głowę… Jednak odrzucił tą myśl, ponieważ był zbyt chudy, by tak ktoś pomyślał.
-Percy wysłał do mnie Iryfon’ a…- zatrzymał się i
popatrzył na Annabeth wzrokiem, dzięki któremu od razu zrozumiała, że Nico wie
o wszystkim.- Nagle runęła na niego gałąź, a ja przeniosłem się na miejsce
cieniem…
Will pokiwał
głową, po czym zbadał Percy’ ego.
-Mmm… Jest gorzej niż się spodziewałem. Percy ma
uszkodzony pewien płat mózgu, który steruję pamięcią. Pamięć odzyska… lub nie…
Ale to nie wszystko, może zajść w śpiączkę… Musi leżeć… Przede wszystkim LEŻEĆ
i się nie ruszać. Jeśli wykona zbyt gwałtowne ruchy, krwiak w jego mózgu może
pęknąć powodując wylew.-wziął głęboki oddech po czym mówił dalej.- Musicie go
karmić… Właściwie to pomagać mu we wszystkim.
Wszyscy stali nieruchomo.
Frank a miał szeroko otwarte usta, a Rachel pociągnęła nosem. Nico’ wi
napłynęły łzy do oczu… Szybko jednak zamrugał by uciekły.
-Ja już was pożegnam-powiedział Will.- Życzę zdrowia
Percy.
Po jego wyjściu
Jason wstał i zaczął mówić:
-Musimy ustalić dyżury przy Percy’ m. Jest nas… Raz, dwa,
trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem… Ośmioro. Wychodzi na to, że każdy
będzie musiał, tu siedzieć tutaj przez trzy godziny każdego dnia. Kto idzie na
pierwszą wartę?
-Ja-powiedzieli jednocześnie Annabeth i Nico.
Po chwili w
pokoju zapadła cisza. Nico zarumienił się. Jednak krępującą ciszę przerwał
Percy.
-Eeeee dobra, STOP. Wy mi sikać też będziecie pomagać?
–zapytał zdenerwowany.
-Na to wygląda-odpowiedziała Hazel.- Annabeth, Nico… Nie
obrazicie się jeśli to jednak ja przejmę wartę?
Oboje pokiwali
przecząco głową.
-Dobra za trzy godziny ja przychodzę-powiedziała do Nica
Annabeth z odrobiną gniewu.
Gdy wszyscy
wyszli, Hazel opowiedziała dosłownie wszystko Percy’ emu(prócz incydentu z Nico
i Annabeth).
-Czyli ta blondynka to moja dziewczyna?- zapytał.
-Tak… to znaczy nie… Zerwałeś z nią wczoraj tuż przed
wypadkiem, dlatego bo … Myślę, że jednak sami to ustalicie.
-Nico zaczekaj- Annabeth
krzyknęła do niego po wyjściu od Percy’ego.
Syn Hadesa nie miał pojęcia o co jej chodzi.
-Słuchaj… ja wiem co zdarzyło się po imprezie… Ty też
wiesz dlaczego Percy mnie zostawił. Zawrzemy układ? Nikt z nas nie powie
tajemnicy drugiej strony. W ten sposób mamy równe… -przerwała by wziąć głębszy
oddech-szanse.
Nica zamurowało. Nie wiedział czy mówi ona na serio czy
nie. Ale najbardziej dziwiło go to, że Annabeth zgadza się na „walkę” o syna
Posejdona. Mimo wszystko postanowił zgodzić się na taki układ.
Nagle ktoś
krzyknął:
-Jakaś nowa przyjechała!
Nico czym prędzej pobiegł w stronę, z której dobiegał
głos. Aż dziwne ale za, każdym razem gdy przyjeżdżał nowy obozowicz, miał
nadzieję, że to jego rodzeństwo… Kochał Hazel ale wiedział, że nie jest do
końca jego przyrodnią siostrą. Niby rzymska, a grecka forma ale Nico czuł tą
różnicę.
Syn Hadesa bardzo
zdziwił się gdy zobaczył nowego przybysza. Była to dziewczyna, która miała
mniej-więcej czternaście lat. Była całkiem wysoka i odrobinkę pękata, ale
bardzo ładna. Pod ramię trzymała satyra, który nie miał jednej ręki.
Ubrana była w obszarpane ubrania, a cała
umorusana była ziemią. Jej włosy przypominały w barwie mleczną czekoladę.
Jednak oczy dziewczyny go przeraziły… Były prawie takie same, jak u Percy’ ego.
Może bardziej niebieskie. Po policzkach spływały jej łzy…
-Will! -krzyknął
ktoś z doku Nemezis- Zajmij się Alex’ Em!!!
Nico zaś popędził do dziewczyny. Wydawała się taka
bezbronna.
Kiedy zdjęli jej
z barków satyra. Upadła za ziemię, ale Nico ją w porę złapał. Gdy spojrzał w
jej oczy… ujrzał strach… Sam tak się czuł gdy był mały… Właściwie to w tej
dziewczynie widział siebie.
-Jak się nazywasz?- zapytał najłagodniejszym głosem jak
potrafił.
-Nancy-powiedziała słodkim głosem.
-Dobra Nancy. Ja jestem Nico. Jesteś bezpieczna, nikt cię
nie skrzywdzi.
-Myślę, że nikt
nie dał rady by jej skrzywdzić-odezwał się w końcu satyr Alex.
Wszyscy popatrzyli na niego pytająco.
-Co masz na myśli? -zapytał Jason.
-Zaatakowały nas trzy Empuzy. Odcięły mi rękę i próbowały
ją zabić ale… Ale ona zaczęła mówić i nagle
wszystkich w około nawiedził strach… Następnie starała się by poczuły gorycz…
Załatwiła je psychicznie.
Wszyscy
oniemieli.
Nikt od parunastu
dni nie wiedział, kim właściwie jest boski rodzic Nancy. Powstawały różne
teorie na temat jej pochodzenia.
Większość
myślała, że jest od Afrodyty, bo była po prostu piękna. Ale bycie urodziwym
wcale nie oznaczało, że większość obozowiczów jest za boginią miłości. Ona… umiała
sterować mową emocjami… Nie było to podobne do czaromowy Piper. Nie zmuszała nikogo,
by ktoś zrobił coś co chciała. Mówiła i jeśli chciała, nagle czuł emocje,
których by się nie spodziewał w danej chwili.
Duża część
uważała, że jest córką Apolla. Wszystko robiła perfekcyjnie-strzelanie z łuku,
rysowanie, malowanie, śpiewanie… „Jezu jak ona pięknie śpiewa” -pomyślał Nico.
Oprócz tych wszystkich talentów opowiadała piękne historię… Wszyscy przed ciszą
nocną zbierali się w domku Percy’ ego, by on też mógł wysłuchać opowiadań
Nancy.
Cała resztą była
za Hermesem, Ateną(była równie inteligentna jak Annabeth) lub Morfeuszem. Ale
Nico podejrzewał że może ona być siostrą Percy’ ego. Te oczy… i poczucie
humoru. Uśmiech… identyczny.
Bardzo zaprzyjaźnił
się z Nancy. Niektórzy nawet myśleli, że z nią chodzi (co przyprawiało go o
dreszcze). Bardzo jej współczuł, że jest jeszcze nieokreślona.
-Nie jesteś
smutna z tego powodu? -zapytał Nico.
-O nie-zaśmiała się Nancy-Miło mi, że mam tyle dobrych
stron, że nie możecie mnie rozpoznać. A ten kto jest moim rodzicem najwyraźniej
czeka na dobry moment. Teraz ja mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
-Słucham cię badawczo-zaśmiał się Nico. Zadziwiało go jak
często używała tego sformułowania.
-Kochasz Percy ’ego?- zapytała delikatnie.
Nica zamurowało.
To było aż tak widać? Poczuł, że robi się czerwony jak burak. Nancy byłą bardzo
bystra, mogła to już wiedzieć od początku.
-Mi możesz powiedzieć- zawahała się.-Ale jak nie chcesz
to nie naciskam.
-Wiesz, właściwie dobrze i to zrobi, jeśli komuś powiem- westchnął-Tak,
tak właśnie jest.
I wtedy Nancy go
przytuliła.
-Nie martw się.
Nico się uśmiechnął. Nareszcie znalazł kogoś kto go
rozumiał.
-A jak się domyśliłaś?
-Wiesz… Codziennie zrywasz nowe kwiaty i wkładasz mu do
wazonu. Robisz to tylko gdy śpi. Specjalnie wziąłeś nocną wartę, by móc na
niego patrzeć. Wycierasz mu ślinę z brody, gdy śpi… i rumienisz się gdy o tym
rozmawiamy.
-Kurde, ale ty mądra jesteś- zaniemówił.
Percy gubił się
we wszystkim. Z jednej strony dziewczyna, z którą zerwał nie chce mu powiedzieć
dlaczego to zrobił, na dodatek jeszcze próbuje z nim flirtować. Z kolejnej
perspektywy porypanego zdarzenia odwiedzała go matka. Kolejną niesamowitą (ale
też zajebistą) rzeczą było to, że… Jego ojcem był Posejdon!!!
Dziś w nocy nie
mógł spać. Nico zmieniał wartę za Annabeth. Ten chłopak go przerażał, mimo, że
był niski i chudy. Jego czarne włosy kontrastowały z bladą cerą. Do tego
wszystkiego zakładał same czarne ciuchy. Ale mimo to uważał, że jest… słodki.
Zdziwiło go jego
zachowanie. Pierwszy raz nie spał na jego warcie. Gdy syn Hadesa zobaczył Percy’
ego zarumienił się. Trzymał w ręku bukiet kwiatów. „To on mi wymienia kwiaty?
Zawsze myślałem, że Annabeth to robi”- pomyślał.
-Cześć-powiedział
Percy.
-Cze-cześć- wydukał, po czym usiadł na fotelu obok jego
łóżka.-Chcesz coś zjeść?
-Nie dziękuję- uśmiechnął się syn Posejdona.
-Słuchaj uważam że powinieneś coś wiedzieć… To, że
straciłeś pamięć nie oznacza, że mogę cię pozbawiać tak ważnych wspomnień.
I opowiedział mu
całą krępującą opowieść. Przyniósł list w którym Percy pisze, że mu wybacza.
-O kurwa-powiedział syn boga mórz.
Ojeju jakie to cudowne <3 Ta końcówka ^^ Co prawda walka Annabeth i Nico na początku mnie zniesmaczyła, ale przeczytałam do końca i nie żałuję ^^
OdpowiedzUsuńCudnie! <3
// meysh-opowiadan-ksiega.blogspot.com
Cieszę się, że ktokolwiek mówi, że mu się podoba ^^
OdpowiedzUsuńRozsyłam do znajomych link do Twojego bloga, bo cholernie mi się podoba XD
Usuń