5.
Nico nie
spodziewał się happy end’ u. W ogóle się nie zdziwił. Ale zależało mu tylko na
jednym.
-Percy proszę… Nie urywaj ze mną kontaktu. Nie zniosę …-
nie dokończył, ponieważ przerwał mu Percy.
-Jak ty to zrobiłeś? Jak udało ci się to ukrywać przez
tyle lat? -zapytał zdziwiony.
Syna Hadesa zatkało.
Nie spodziewał się, że Percy będzie chciał
z nim rozmawiać. A co dopiero mu
współczuć.
-No wiesz trochę trudno było… Właściwie to, w ogóle nie
przebywałem z ludźmi…
-Ale nadal mnie… no wiesz no, czy może ta dziewczyna, z
którą cały czas rozmawiasz… No wiesz jesteś z nią?- zapytał zmieszany.
Nico się wzdrygnął. „Kurde, to naprawdę tak wygląda?” -zapytał
sam siebie.
Jednak nie
dokończyli dyskusji. Ktoś na zewnątrz
krzyknął. A następnie paręnaście osób krzyczało.
-Leż i nie waż mi się ruszać z miejsca! -nakazał Percy’emu,
po czym wybiegł.
Nie mógł uwierzyć w to co właśnie zobaczył. W obozie
szalał Minotaur. Zabił już… nie ważne ile osób zabił. Trzeba było ocalić resztę
obozu(zwłaszcza Percy’ ego oczywiście). Ruszył na bestie i zaatakował ją swoim
mieczem… ale Minotaur był jakby nietknięty. Mimo to dalej zadawał mu ciosy… na
próżno. Po parunastu minutach Minotaur wytrącił miecz z ręki Nica. Już potwór
miał zabić syna Hadesa, gdy nagle w głowę wbił mu ktoś miecz. Bardzo dobrze
znał ten miecz. BARDZO dobrze znał tego kogoś.
-Percy…- wyszeptał.
Bestia zmieniła
się w pył, a Percy upadł na ziemię. Nico od razu do niego podbiegł. Widać było,
że Percy powoli traci przytomność. Syn Posejdona ledwo trzymał się przy życiu,
jednak powiedział:
-Wszystko będzie…- zakasłał- dobrze…
Następnie Percy
zapadł w sen, sen z którego może nie wyjdzie.
Percy odzyskał
świadomość, ale nic nie widział. Był sam w ciemności. Nie czuł nic, nie mógł
poruszyć nawet palcem. Wiedział co to oznacza, zapadł w śpiączkę. Nie chciał w
to wierzyć. Przeklinał wszystkich bogów. Chociaż to mogło mieć fatalne skutki.
Tak bardzo chciał się obudzić, tak bardzo chciał żyć. Nagle zaczął słyszeć.
Usłyszał szepty, szlochy i pomruki.
-Czy on z tego wyjdzie? -zapytała pewna kobieta.
Znał ten głos. To
była jego mama. W tym momencie wszystko sobie przypomniał- niebieskie
naleśniki, wojnę z tytanami, ogólnie wszystko.
-Nie wiemy- powiedział Will.- Na pięćdziesiąt procent nas
słyszy, ale przy jego stanie… może to być mało prawdopodobne.
W tym momencie
Percy chciał otworzyć oczy. W umyśle bił pięściami w ściany, które powstrzymywały
go przed przebudzeniem.
-Ale czy ktoś od Morfeusza nie może „wejść” do niego
podczas snu- odezwała się ta przeklęta Annabeth.
-To tak nie działa-powiedział ktoś-Można tak tylko
zrobić, jeśli ktoś wpadnie w normalny sen, a nie w taki co podtrzymuje życie i
jest sztuczny.
Percy uważnie
przysłuchiwał się rozmową.
-Chejronie, dlaczego Minotaur wdarł się do naszego
obozu-zapytał Frank.
-Uranos powstaje… Wszystkie boskie bariery słabną…
I w tym momencie
zapadła cisza, ustały szepty…
-Nadchodzi zagrożenie… Rachel powiesz nam przepowiednie-poprosił
Chejron.
-Pan niebios powstanie,
Nic i wszystko zarazem się stanie,
Przyszłość ludzkości dobrze nie wróży,
Bogom nawet nie służy,
Dziecię Hermesa, Posejdona i Hadesa spróbują świat
ocalić,
Los przyszłości spróbują obalić,
Lecz świat po wielu życia latach, pustką się stanie,
Nic nie przetrwa, tylko ciche łkanie.
Następnie zapadła
głucha cisza.
Miały dni,
tygodnie, a Percy nadal się nie obudził. Nico prawie cały czas przy nim
siedział. Prawie nie spał i nie jadł. Od czasu do czasu Nancy przynosiła mu coś
do zjedzenia i dotrzymywała mu towarzystwa.
Pewnego dnia
Nancy przyszła wyraźnie zaniepokojona i zmartwiona. Usiadła obok Nica i przez
chwilę wpatrywała się w Percy’ ego. Syn Hadesa dostrzegł nawet łzy w oczach Nancy.
-Co się stało?- zapytał.
Pomyślał nawet, że może ją uznano, albo, że bardzo
przejmuję się swoim nieokreślonym pochodzeniem.
-To… coś strasznego Nico. Za dziesięć minut mają go
odłączyć. Miałam Ci powiedzieć, że masz teraz czas, się z nim pożegnać. Will
zbadał go, podobno jego mózg nie wykazuje żadnych oznak życia. Przykro mi.
Naprawdę.
Po czym wyszła.
Nico nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Uniósł rękę i zakrył usta
tłumiąc szloch. Następnie z jego oczu popłynęły strugi łez. Złapał rękę Pery’
ego. Była zimna jak lód.
-Percy, ty musisz żyć!! Pamiętasz? Obiecałeś! Obiecałeś,
że wszystko będzie dobrze!!!-krzyczał.
Płakał cały czas,
jak dziecko. Uniósł dłoń Percy’ ego i przyłożył do swojego policzka.
-Percy, błagam. Masz już mało czasu. Ocknij się! Masz
żyć! -szlochał-Percy ty MASZ żyć.
Następnie puścił
jego rękę i oparł głowę na jego torsie.
-Ja cię kocham! Ja bez ciebie nie mogę żyć!
Percy słuchał
próśb z żalem. Mocniej kopał ścianę dzielącą jego od rzeczywistości. Tak bardzo
chciał żyć, tak bardzo chciał zobaczyć jeszcze jeden uśmiech przyjaciela.
Chciał płakać, chciał krzyczeć. A od życia dzieliła go jakaś cholerna ściana!!!
Niestety po
chwili wszedł Chejron.
-Nico- powiedział ze łzami w oczach- Przepraszam ale
musimy. Żyjący heros już dawno by się obudził.
Jednak syn
Hadesa nie pozwalał i cały czas odpychał osoby chcące wyłączyć maszynę.
-Nie!- wrzasnął-Ja nie pozwolę!!!
-Czekajcie-powiedział cicho Will- Spójrzcie na Percy’
ego.
Hej. Masz genialnego bloga.
OdpowiedzUsuńno serio wow.
i czekam na nexta
no i ten tego na percico tez czekam :)
I do mnie zapraszam : http://percico-yaoi-pl.blogspot.com
Dziękuję bardzo ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ^^
OdpowiedzUsuń